Ostatnia sobota kwietnia natchnęła nas na wyjazd. Początkowo rozważanie: czy jechać gdzieś czy nie? Kalkulacja kosztów: wyjazd czy majówka w mieście. Wyszło, że wyjazd będzie droższy jedynie o noclegi i paliwo. A jak już to gdzie? 2 pomysły: Ryga lub Bieszczady. Sprawdzenie długoterminowej pogody w Lesku i w Rydze oraz słaba dostępność noclegowa w Rydze sprawiły, że wybór padł na Bieszczady. Jedziemy! Szukanie noclegów: tym razem dla 4 osób bo jadą z nami znajomi. Dobry nocleg wg. mnie charakteryzuje się ceną i położeniem miejscowości przy szlakach i atrakcjach turystycznych. Wołosate, Wetlina, Dwernik w tych miejscowościach szukam, porównuję komfort ;) i dzwonie... "Pani... już dawno porezerwowane!", "O, już nie mam", "Trzeba szukać gdzieś dalej... W Wetlinie nic nie znajdziecie". Dokładnie 12 telefonów. Szukam dalej... Kolejna strona e-turysty, meteora czy innego portalu... i oto pojawia się kwatera u Franka Rozbójnika. Dzwonię i jest! Ufff ;) nocleg jest, teraz tylko czekać na majówkę. W Bieszczady zajechaliśmy nocą. Kwatera super, czysto, wygodnie, gospodarz przemiły. Przynieśliśmy bagaże, otworzyliśmy browarki i padliśmy. Oto co zobaczyliśmy rano:
|
Bieszczady, Smerek widok z tarasu u Franka Rozbójnika |
|
Bieszczady, Smerek widok na Smerek ;) |
|
Bieszczady, Smerek widok z naszego pokoju |
|
Bieszczady, Smerek widok z naszego pokoju |
Późnym popołudniem zaczęliśmy grillowanie na tarasie. Grill się rozpalał, a burza była coraz bliżej.
|
Bieszczady, Smerek idzie na burzę, idzie na deszcz |
|
Bieszczady, Smerek burza coraz bliżej |
|
Bieszczady, Smerek ranek po nocnej ulewie. Magia. |